W świecie medycznym powięź już zagościła na dobre. Opinie na temat jej uczestnictwa w procesach chorobowych jest skrajna zarówno w całym środowisku, jak i wśród samych fizjoterapeutów. Jedni twierdzą, że jest to tkanka silnie przeceniana i przypisują jej znaczenie marginalne. Na przeciw im znajdują się osoby, które uważają, że wiele patologii ma swój początek właśnie w zaburzeniach powięziowych. Bezsprzecznie jest to tkanka, która spełnia bardzo istotną funkcję w zachowaniu integralnej funkcji struktur tworzących narządu ruchu.
Czym jest powięź?
Jak pamiętamy z lekcji biologii w ciele człowieka wyróżniamy 4 rodzaje tkanki – tkankę nerwową, mięśniową, nabłonkową oraz łączną. Każda z nich posiada odmienną budową, co determinuje ich różnorodne funkcje. Powięź jest rodzajem tkanki łącznej (connective tissue), którą zaliczamy do grupy tkanki łącznej zbitej (dense connective tissue), rodziny, w której znajdują się np. więzadła. Jednak w przeciwieństwie do swojego „rodzeństwa” prezentuje mniej regularną budowę.
Dlaczego jest to tkanka tak ważna dla organizmu?
Powieź ma szereg cech anatomicznych i fizycznych, które wyróżniają ją z pośród innych tkanek ludzkiego ciała. Dzisiaj skupimy się na dwóch z nich – organizacji „układu powięziowego” oraz jego unerwieniu – właściwościach, które mają niezwykle istotne znaczenia dla terapii.
Ciągłość między warstwami oraz segmentami ciała
Powięź tworzy trójwymiarowy, łącznotkankowy szkielet, który otacza każdy narząd, mięsień, kość a także nerwy i naczynia, tworzy szkielet mięśni, więzadeł oraz tworzy ciągłość z torebką stawową.
Zależnie od okolicy ciała, w którym występuję oraz funkcji jaką pełni wykształciła wiele specjalnych struktur – są to m.in. szkielet mięśnia (uformowany z 3 warstw – od najbardziej zewnętrznie położonej namięsnej, przez omięsną do śródmięsnej), bogato unerwione troczki czy duże i silne powięzie aponeurotyczne, które w swojej budowie przypominają ogromne więzadła.
Specjalizacji tych jest więcej, by zachować przejrzystość artykułu nie będziemy ich tutaj omawiać (jeżeli jesteś zainteresowany dokładniejszym przybliżeniem tematu – napisz o tym w komentarzu).
Każda struktura narządu ruchu (mięsień, ścięgno, więzadło, torebka stawowa) ma ściśle określony anatomiczny przyczep początkowy i końcowy. Jeżeli jednak pominiemy ten wyseparowany, usystematyzowany podział i przyjrzymy się sekcji świeżych zwłok (na potrzebę chwili wystarczy kawał kurczaka z kośćmi ;) zauważymy kilka ciekawych zjawisk – np. to, że mięsień nie kończy się w jednym miejscu, lecz często po osiągnięciu swojego anatomicznego przyczepu wysyła liczne włókna wplatające się do torebki stawowej czy sąsiednich struktur lub to, że sama torebka stawowa zbudowana jest z pasm włóknistych, w których wyróżniamy pewne zgrubienia, które nazywamy więzadłami. Często więc nie są to „włókniste tasiemki”, jak zwykło się o nich myśleć.
To wzajemne przeplatanie się poszczególnych struktur sprawia, że funkcjonalnie tworzą współgrającą całość, dynamiczny szkielet łącznotkankowy, który pomaga ciału adoptować się do napotykanych przeciążeń.
Jest to kolejny krok w zrozumieniu anatomii narządu ruchu, w którym odrębne, anatomicznie określone jednostki powinny być rozpatrywane jako integralny system.
Bogate unerwienie
Powięź unerwiona jest przez liczne zakończenia nerwowe do których zaliczamy wolne zakończenia nerwowe oraz wyspecjalizowane receptory takie jak ciałka Ruffiniego, Paciniego, organy ścięgniste Golgiego czy wrzecionka mięśniowe. Ich funkcją jest rejestrowanie bodźców mechanicznych takich jak rozciągnięcie czy skurcz mięśni, które dalej przekazywane są do mózgu. Sygnał ten nazywamy informacją proprioceptywną, czyli informacją zwrotną jaką otrzymuje mózg o położeniu ciała w przestrzeni, prędkości czy kierunku ruchu. Dzięki niej centralny układ nerwowy może płynnie koordynować wykonywany przez ciało ruch.
Zadaniem receptorów jest także informowanie centrali o wystąpieniu potencjalnego zagrożenia. Wymienione zakończenia nerwowe mogą przekazywać do mózgu informację o bodźcach uszkadzających (bodziec nocyceptywny) lub w przypadku nadmiernego rozciągnięcia (poza swoją fizjologiczną długość) interpretować neutralny bodziec jako uszkadzający (informacja nocyceptywna).
Analizując powyższy akapit załóżmy teoretyczny model – pracuję jako fizjoterapeuta, który spędza cały dzień przy leżance w pozycji stojącej, często pochylając się. Patrzę w dół, mięśnie obręczy barkowej muszą utrzymać „wiszące” nad pacjentem ręce. W tym czasie mięśnie tułowia kotwiczą cały ciężar w nogach. Dzięki ciągłości powięziowej pomiędzy powyższymi segmentami ciała możliwa jest harmonijna współpraca między nimi – jeżeli zwiększę siłę nacisku, będę potrzebował mocniejszej stabilizacji, jeżeli ją zmniejszę, duża stabilizacja nie będzie potrzebna.
Powtarzalna praca, jaką zwykle wykonujemy przy codziennych obowiązkach z czasem może prowadzić do zmęczenia ciała. Narzucone obciążenie przerośnie wytrzymałość narządu ruchu, który by lepiej znosić owe wymagania wytworzy odpowiednią adaptację. W przypadku powięzi, na której dzisiaj się skupimy dochodzi do „zagęszczenia” substancji podstawowej, która może ograniczać swobodny ślizg zakończeń nerwowych, wprowadzając je w stan tzw. podwyższonego napięcia. Konsekwencją będzie zmniejszanie zdolności dostosowania się do działających sił podczas ruchów wykonywanych na co dzień. W ten sposób bodziec z natury niegroźny oddziałujący na ciało może zostać zinterpretowany jako uszkadzający, a mózg powie nam „to boli!”.
Jak więc widzisz, powięź tworzy łącznotkankowy system, który otacza prawie wszystkie struktury w ciele, tworzy połączenia między poszczególnymi segmentami ciała umożliwiając im harmonijne działanie oraz stanowi „siatkę sensoryczną” układu ruchu.
System ten do właściwej pracy wymaga odpowiedniej elastyczności, której brak może być źródłem wielu dolegliwości. Dlatego mówiąc o zaburzeniach narządu ruchu, każdy organizm powinniśmy analizować jako indywidualną, spójną całość.
Jak wygląda praca na powięzi?
Stwierdzenie „praca na powięzi” stwarza pole dla bardzo szerokiej dyskusji. Do chwili obecnej powstało wiele modeli pracy na tej tkance, a korzenie jej prawdopodobnie sięgają już Dalekiego Wschodu gdzie w czasie początków naszej ery kwitła akupunktura. Opierała się ona na przepływie energii przez określone kanały energetyczne – meridiany, a zaburzenie owego przepływu było podłożem wielu zaburzeń w ciele. Dziś wiele osób zajmujących się badaniami tego tematu porównuje meridiany właśnie do połączeń powięziowych.
Od teorii …
Z biegiem czasu rozwijały się kolejne modele połączeń, nazywanych łańcuchami lub taśmami mięśniowo-powięziowymi, które klasyfikowały różne połączenia między strukturami narządu ruchu. Tworzą one swojego rodzaju „mapy”, które pokazują w jaki sposób często odległe od siebie okolice ciała mogą na siebie wpływać.
Podstawowym założeniem ciągłości mięśniowo-powięziowej jest to, że mięsień, który ma swój przyczep do kości lub wplata się w okolice torebki stawowej poprzez swój skurcz przekazuje siłę oraz napięcie do struktur, z którymi jest połączony. Mechanizm ten tworzy swojego rodzaju system obwodowej kontroli ruchu, dzięki któremu mięśnie, ścięgna, więzadła – umieją „współpracować” ze sobą.
Mechanizm ten ma także swoją „ciemną stronę”. W przypadku różnych zdarzeń jakie spotykają nas w trakcie całego życia takich jak przeciążenia czy urazy może dojść do rozwoju tzw. kompensacji powięziowej czyli sytuacji, w której nadmiernie przeciążony lub niewydolny segment wywołuje odruchowe napięcie powięzi w miejscu odległym – zaburzając tam pracę receptorów.
… do praktyki
Obok opracowań teoretycznych rozwinęły się również różne metody pracy, czyli sposoby oddziaływania na omawianą tkankę. Systemów tych jest sporo, ale jako umowny podział można przyjąć efekt, jakiego oczekuje terapeuta oraz „aplikator”, który stosuje.
1. Wpływ na receptory – W celu stymulacji receptorów wykorzystujemy różne bodźce takie jak tarcie (masaż poprzeczny) czy nacisk, dodając do tego niekiedy ruch bierny lub aktywnie wykonany przez pacjenta. Podobny efekt można uzyskać dzięki igle wbitej w daną okolicę w celu stymulacji układu nerwowego. Siła aplikowanego bodźca zależy od rodzaju terapii, a także terapeuty i indywidualnej wrażliwości pacjenta, nie mniej zwykle jest bolesna. Nie jest to regułą, gdyż istnieją także bardzo delikatne techniki nazywane Nasłuchem.
2. Wpływ na fizjologię tkanki – Wykonuje się zwykle przez masaż poprzeczny precyzyjnie określonych miejsc związanych z blaszkami powięziowymi, brzuścami mięśni (część mięśnia odpowiedzialna za skurcz i rozkurcz), troczkami czy więzadłami, w których tworzą się tzw. densyfikacje, czyli zagęszczenie substancji podstawowej powięzi utrudniające ślizg i przesuwanie tkanek. Celem jest przywrócenie właściwej konsystencji i elastyczności powięzi, by tworzyła sprzyjające środowisko dla właściwej pracy zanurzonych w niej receptorów, które na powrót mogą wysyłać do mózgu informację adekwatną do bodźca.
Czym pracuje terapeuta?
W najprostszej formie pracuje palcami, nadgarstkami lub łokciami, przez co terapia często mylona jest z masażem. Jak wspomniałem wcześniej, różnorodność stosowanych bodźców jest bardzo duża – od prostego tarcia, przez nacisk, rozciąganie tkanki, aż po bardzo delikatny, ledwo wyczuwalny dotyk. Siła i intensywność pracy zależy od tkanki, na której terapeuta chce się skupić oraz na wielkości wyczuwanych w niej zmian. Ważne jest, by dotrzeć do odpowiedniej warstwy (powięź powierzchowna leży tuż pod skórą, powięź głęboka jest bliżej mięśni) oraz na niej się utrzymać.
W terapii narzędziowej stosuje się igły, haczyki (do opracowania bruzd międzymięśniowych), piny i katy (pinopresura), narzędzia IASTM (Instrument Assisted Soft Tissue Manipulation). Możliwości jest wiele, a dobór odpowiedniej metody zależy w dużej mierze od preferencji terapeuty, który wie co robi i umie wykorzystać metodę, którą pracuje.
Jakie są efekty terapii?
Terapią powięziową można rozwiązać wiele problemów dotyczących narządu ruchu takich jak wszelkiego rodzaju bóle, drętwienie rąk czy nóg oraz ograniczenia ruchomości w stawach. Zaburzenia te mogą wynikać zarówno z przewlekłych problemów przeciążeniowych jak i urazów czy operacji.
Praktycznym wnioskiem płynącym z powyższych rozważań jest to, że struktury narządu ruchu tworzą liczne połączenia między sobą – między innymi właśnie poprzez ciągłość powięzi. Dlatego też nie powinien Cię zdziwić fakt, że przychodząc z problem z mrowienia w obrębie dłoni terapeuta będzie pracował na całej kończynie górnej, obręczy barkowej, szyi czy klatce piersiowej, a w przypadku dolegliwości odcinka lędźwiowego kręgosłupa najpierw skupi uwagę na nogach lub wyższych segmentach tułowia.
Terapeuta posiadający duże umiejętności oraz wiedzę potrafi spojrzeć na zaburzenie nie tylko lokalnie, ale także przeanalizować wpływ sąsiednich, często odległych struktur na rozwój dolegliwości pacjenta. Podejście takie jest niezwykle istotne, gdyż każde ciało reaguje w swój indywidualny sposób na wszystkie problemy jakie je spotyka. I takiego też podejścia wymaga terapia.
Podsumowanie
Praca na powięzi jest formą terapii, która na dobre zagościła w warsztacie wielu fizjoterapeutów obok innych metod takich jak manipulacje stawowe czy metody nerwowo-mięśniowe. Dzięki swojemu bogatemu unerwieniu stanowi narzędzie obwodowej kontroli ruchu oraz pośredniczy w wymianie informacji między obwodowym a centralnym układem nerwowym. Jako łącznotkankowa sieć oplatająca praktycznie całe ciało, stanowi też jeden z mechanizmów adaptacji, dzięki któremu ciało przystosowuje się do codziennych obciążeń.
Temat powięzi jest dość złożony, jeżeli więc czegoś nie rozumiesz albo chcesz bym rozwinął jakiś temat – napisz o tym w komentarzu :)
Najnowsze komentarze